Psyche i soma
Sięgnijmy nieco do historii. W XVII wieku Kartezjusz dokonał kategorycznego podziału na „psyche” czyli psychikę, duchowość i „soma” czyli ciało, byt materialny. Dualizm kartezjański mocno osadził się w sposobie postrzegania ludzkiego funkcjonowania oraz rozwijającej się medycyny i niestety do dziś stanowi fundament wielu stereotypów dotyczących zdrowia. Idea ta zakładała, że psychika i ciało są od siebie zupełnie niezależne i należy traktować je i leczyć osobno.
Niemal równolegle Spinoza (również wielki filozof XVII w.) postulował, że ten podział jest sztuczny – a dusza i ciało stanowią dwie strony tej samej monety. Zauważył on, że wpływają one na siebie wzajemnie. Łatwo to zauważyć nawet w najprostszych sytuacjach dnia codziennego. Przypomnij sobie sytuację, w której doświadczałeś/łaś silnego, ostrego bólu, np. zęba. Jaki miałeś/łaś wówczas nastrój? Jest duża szansa, że towarzyszyła Ci apatia, rozdrażnienie lub uczucie przytłoczenia. Czy wyobrażasz sobie, że możliwe byłoby zachowanie całkowicie dobrego humoru i koncentracji w takiej sytuacji? Byłoby to bardzo trudne. Mamy tu do czynienia z wpływem ciała na psychikę.
Podobnie sytuacja wygląda w drugą stronę: przywołaj w swojej pamięci jakieś ważne wydarzenie, gdy musiałeś/łaś wystąpić przed większą grupą lub publicznością. O ile nie jesteś zawodowym performerem, który zjadł zęby występując na scenie, zapewne doświadczyłeś tremy. Zjawisku temu towarzyszy często drżenie i pocenie rąk, uczucie ścisku w gardle, zawroty głowy lub „motyle w brzuchu”. Są też osoby, które w takiej sytuacji borykają się z nudnościami lub biegunkami. Jak widzisz – w tym wypadku to czynniki psychiczne (lęk przed oceną, niepewność, stres) wpływają na to, jak zachowuje się nasze ciało.
Wyraźnie widzimy więc, że jest to układ naczyń połączonych. Zgodnie z definicją stworzoną przez WHO o zdrowiu mówimy wtedy, gdy istnieje „stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności”. Ważna w ramach tego pojęcia jest również komponenta emocjonalna, czyli zdolność do rozpoznawania, nazywania i wyrażania przeżywanych emocji i radzenia sobie z napięciem psychicznym oraz stresem.
Czym są zaburzenia psychosomatyczne?
Zaburzenia psychosomatyczne definiujemy jako te, w których szczególne znaczenie na samopoczucie fizyczne ma wpływ czynników psychicznych. Najczęściej źródłem dolegliwości psychosomatycznych jest przewlekły stres. Warto tu zatrzymać się na chwilę i wprowadzić dwa pojęcia: eustres i dystres.
Eustres to optymalny poziom mobilizacji organizmu, dzięki któremu mamy siłę do sprostania różnym wymaganiom, jakie stawia przed nami codzienności. Stan relaksu i odprężenia jest niezbędny, ale gdyby nie istniała jego przeciwwaga w postaci mobilizacji do działania, trudno byłoby nam się zmotywować do podjęcia działania, wtedy, gdy jest to niezbędne. Dystres natomiast to taki poziom stresu, który obciąża organizm. Dzieje się tak albo ze względu na nieadekwatną intensywność przeżywanych emocji (często na skutek niezdrowych przekonań lub wcześniejszych traumatycznych doświadczeń, które „wyczuliły” układ nerwowy na działanie w trybie „obrona”) lub ze względu na długofalowość bodźców stresogennych. Długotrwałe wydzielanie hormonów stresu: adrenaliny i kortyzolu powoduje spadek odporności i tym samym większą podatność na wszelkie infekcje. Jak to możliwe? Omówmy to na podstawie mechanizmu „walcz-albo-uciekaj”:
Jest to natychmiastowa reakcja naszego organizmu powstająca dzięki aktywacji współczulnego układu nerwowego w odpowiedzi na zagrożenie. Może być ona wywołana zarówno na skutek bezwarunkowej reakcji w sytuacji bezpośredniego niebezpieczeństwa jak i naszych negatywnych myśli. Musisz wiedzieć bowiem, że nasz mózg nie do końca radzi sobie z rozróżnieniem tego, co realne od tego co wyobrażone. W ten sposób, samo myślenie o czymś strasznym może wywołać silne pobudzenie organizmu.
To bardzo mądry mechanizm! Zastanów się chwilę: Twój mózg, właśnie otrzymał informację, że coś Ci grozi. Podejmuje błyskawiczne działanie, które ma zwiększyć Twoje szanse na przeżycie. Nie daje Ci chwili do namysłu. Ciało migdałowate (swego rodzaju alarm) aktywuje układ współczulny, który pobudza Twój organizm do walki lub ucieczki.
Dzieje się to dzięki działaniu dwóch hormonów – adrenaliny i kortyzolu. W ułamkach sekundy rusza lawina reakcji:
przyspiesza oddech, dzięki czemu do Twojego organizmu trafia więcej tlenu,
serce bije szybciej, aby transportować go przede wszystkim do mięśni – to one są teraz najbardziej potrzebne do przetrwania,
krew odpływa z mózgu (nie czas na myślenie) i z brzucha -zwalnia perystaltyka jelit,
następuje skurcz zwieraczy (nie czas na trawienie). Dodatkowo środkowa część naszego ciała, jest statystycznie najbardziej narażona na urazy – mniej krwi w tych okolicach = mniejsze ryzyko wykrwawienia się,
wzrasta ciśnienie krwi, możesz doświadczać wybuchu gorąca,
zaczynasz się pocić, ponieważ jest to naturalny sposób na chłodzenie,
rozszerzają się źrenice, byś mógł wyraźniej widzieć.
Genialne, prawda? Jesteśmy wyposażeni w naturalny mechanizm obronny, którego aktywacja przebiega błyskawicznie i często bez naszej świadomej woli.
Co może pójść nie tak? Niestety czasem reakcja ta wyzwolona jest nieadekwatnie do sytuacji (zagrożenie jest stosunkowo niewielkie lub nie ma go wcale), a nasze ciało mobilizuje się do działania w pełnym tego słowa znaczeniu. Druga możliwość: reakcja ta występuje zbyt często np. w reakcji na chronicznie przeżywany stres – ciało nie ma wytchnienia i jest zalewane hormonami w skali, która zamiast mu pomagać, zaczyna je niszczyć.
Znaczenie umiejętności wyrażania emocji dla zdrowia.
Drugim częstym źródłem objawów psychosomatycznych są tłumione, niewyrażone emocje, które są naturalnym elementem naszego funkcjonowania. Możesz sobie wyobrazić garnek z gotującą się zupą, która jest mieszanką wszystkich Twoich codziennych przeżyć i towarzyszących im uczuć – radości, smutku, złości, podekscytowania, lęku, oczekiwania itd. Im wyższa temperatura bulionu, tym bardziej wrze. Jeśli w odpowiedzi na to, przykryjesz garnek pokrywką – prędzej czy później zacznie kipieć i istnieje duże ryzyko, że wynikną z tego straty. Może być to nawet groźne dla Twojego życia i zdrowia. Widzisz analogię? Jeśli za wszelką cenę staramy się unikać trudnych dla nas emocji, zaczynają się one kumulować i stają się źródłem dużego obciążenia, napięcia, które przerodzić się może z czasem w różne choroby układu krążenia, pokarmowego lub nerwowego. Stąd tak ważne jest dbanie o swoją higienę psychiczną. Podobnie perfekcjonizm i nadmierne oczekiwania względem siebie mogą skutkować przemęczeniem i wyczerpaniem a stąd już krótka droga do tego, by cierpiało nasze ciało.
Jak psychoterapia może pomóc?
Pacjenci, którzy zgłaszają się pierwotnie z szeregiem wydawałoby się fizycznych problemów takich jak: kłucie w mostku, bóle brzucha, biegunki i inne dolegliwości układu trawiennego, migrenowe bóle głowy, przewlekłe stany zapalne, często na początku reagują złością na propozycję udania się do psychologa lub psychoterapeuty. Jest to wynik omawianego wcześniej dualizmu kartezjańskiego – postrzegają oni objawy swojego ciała jako niezależne od psychiki. Stąd, sugestia o szukaniu pomocy u „specjalisty od duszy” może zostać odebrana jako sygnał, że objawy z którymi się zmagają są symulowane lub wyolbrzymione. Oczywiście, nic bardziej mylnego – są one jak najbardziej realne, uciążliwe i mają znaczący negatywny wpływ na całościowe funkcjonowanie. Sęk w tym, że jeśli badania nie wykazały fizycznego podłoża dolegliwości, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że ich źródła należy szukać w reakcji na stres, tłumieniu uczuć lub nadmiernie stawianych sobie wymaganiach.
Tutaj właśnie swoje miejsce ma psychoterapia. Pozwala ona na przyjrzenie się temu, w jaki sposób funkcjonujemy i jakie są proporcje między pracą a odpoczynkiem. Wyposaża między innymi w narzędzia do konstruktywnego wyrażania uczuć, zmiany zniekształconych przekonań oraz bycia w zgodzie ze sobą i w zdrowych relacjach z innymi ludźmi.
Najistotniejszym ogniwem pracy nad sobą jest jednak nauczenie się technik oddechowych i relaksacyjnych, które pozwalają na nawiązanie dobrego kontaktu z własnym ciałem. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybciej rozpoznać, kiedy jesteśmy przemęczeni, sfrustrowani, zestresowani . Możemy doświadczyć, jak dobrze o siebie zadbać w takiej sytuacji. Czasem bowiem nie zastanawiamy się w ogóle nad tym, jak wiele „znosi” nasze ciało, pozwalając nam realizować wszystkie wyzwania dnia codziennego. Warto więc zacząć traktować je jak przyjaciela a nie niewolnika! Regularne kierowanie uwagi na własne potrzeby to konieczność, dzięki której możemy cieszyć się zdrowiem i dobrą kondycją fizyczną i psychiczną.
Pamiętaj, że jeśli podejrzewasz u siebie objawy natury psychosomatycznej, w pierwszej kolejności udaj się do lekarza, aby wykluczyć fizyczne podłoże dolegliwości!
Dla kogo:
osób, które doświadczają przewlekłego bólu,
osób, które uzyskały od lekarza informację, że ich dolegliwości mają swoje źródło w psychice,
osób, które chcą nauczyć się, jak lepiej radzić sobie ze stresem,
osób, które czują, że ich kondycja psychiczna wpływa na zdrowie,
osób, które czują się przewlekle zmęczone, znużone,
osób ze zdiagnozowanymi chorobami psychosomatycznymi takimi jak m.in.: zespół jelita drażliwego, RZS, migrenowe bóle głowy, atopowe zapalenie skóry itd.
osób, które w sytuacji stresowej tracą apetyt lub „zajadają” emocje.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.